Jestem miłośniczką wszelkiego rodzaju błyszczyków, zawsze mam jakiś w torebce. Azjatyckie kosmetyki mają bardzo lekkie, wodniste konsystencje, najczęściej znajdziemy tu galaretki i żele, które szybko się wchłaniają i nie pozostawiają lepkiej warstwy. Zwłaszcza teraz, kiedy upał i wilgoć dają nam się we znaki, używanie typowego "białego" kremu mijałoby się z celem. Ta sama zasada lekkości dotyczy też mazideł do ust, których kolekcję dziś prezentuję:
- Missha Lucid Berry Lips to przejrzysty błyszczyk o jasnoróżowym odcieniu z malutkimi błyszczącymi drobinkami, tworzy ładną taflę, nie klei się i ładnie pachnie.
- Majolica Majorca Honey Pump Gloss Neo BE248 jest mazidłem o bardziej kremowo-balsamowym wykończeniu, o kolorze i zapachu karmelu.
- Vov Showcase Girl lipgles 2 to jedyny bubel na jaki trafiłam - lepiszcze, które ciężko rozsmarować, w dodatku pozostawia po jakimś czasie białe włókna na ustach - blee.
- Skinfood Vita Tok Lipgloss BR01 moje ostatnie odkrycie, bardzo ładny różowo-beżowy kolor i lekkie drobinki, jedynie mógłby się trochę dłużej utrzymywać.
- Miss Hana Lip Balm Crayon 04 bardzo lekka, żelowa kredka, podkreślająca kolor ust; nadaje im świeży owocowy błysk.
- Miss Hana Chu Chu Lip Scrub to drobno zmielony cukrowy piling o zapachu truskawkowej landrynki, pozostawia warstwę olejku na ustach. Kto potrzebuje tego kosmetyku? Oczywiście nikt, bo lepszy efekt osiągniemy mieszając cukier z miodem lub używając do masażu delikatnej szczoteczki do zębów. Taki bajer, który był gratis do kredki ;]
- Etude House Apricot Stick No. 4 to hybryda pomadki i błyszczyka, ładnie pachnie i zostawia lekką warstwę koloru.
- Revlon ColorStay Ultimate Suede 080 jedyna pomadka w moim zestawieniu. Jestem jednak pod wrażeniem zarówno trwałości, jak i efektu. Jest lekka i nie zostawia nieestetycznych śladów w załamaniach ust. Kolor nie jest przytłaczający, ale jednocześnie dość wyraźny.
O rany, ile fajowych rzeczy *-* Ja uzywam peeling do ust z Innisfree ale to nie jest zaden cukrowy peeling, tylko mieszanina olejkow i ekstraktu z zielonej herbaty, opakowanie ma koncowke masujaca i musze przyznac, ze jest skuteczny. Ale chetnie wyprobowalabym ten landrynkowo-truskawkowy ;)I teraz mam chrapke na ten sleeping pack i peeling enzymatyczny.....
OdpowiedzUsuńDzięki :) Muszę obadać ten Twój peeling. Galaretki i żele na noc to zdecydowanie moje ulubione lokalne mazidła, więc polecam.
Usuń