sobota, 22 grudnia 2012

Pierwsze wyjście na ulicę

Wyobraź sobie, że stoisz przed Domami Centrum, tak w okolicach prześwitu na Chmielną. Jest 17.00, popołudniowy szczyt. Podchodzisz do krawężnika i stajesz tyłem do jezdni. Zamykasz oczy. A potem dajesz krok w tył i starasz się przejść na drugą stronę. To było moje wrażenie przy pierwszym wyjściu na ulicę.
Kilka pojęć, które natychmiast trzeba przedefiniować, aby przeżyć:
  • Chodnik - o ile istnieje (a nie jest to regułą), służy do: wystawiania straganów, jeżdżenia skuterami, parkowania skuterów, a dla pieszych - prowadzenia slalomu. Dotarcie z punktu A do B zajmuję dzięki temu drogę 2 * |AB|. Chodniki są prawie zawsze prowadzone w podcieniach budynków, a zwykle każdy budynek ma swoją część chodnika na innym poziomie. Więc trzeba nieustannie patrzeć pod nogi, bo co i raz jest schodek w górę albo w dół.
  • Pierwszeństwo - bardzo prosta reguła rozstrzygana za pomocą klaksonu i zasady "już się wepchnąłem i co mi zrobisz". Podstawowa zasada dla pieszego, to nigdy nie masz pierwszeństwa. Nikt nie zatrzymuje się przed pieszym na pasach, chyba, że spowoduje to uszkodzenie samochodu lub skutera. Dziś widzieliśmy dziewczynę stojącą przez ok. minutę na środku jezdni na pasach, a przed nią przetaczał się sznur pojazdów - nikt nie stanął. Na zielonym świetle na pasach skręcające skutery i samochody przejeżdżają między pieszymi bez specjalnego zwalniania.
  • Prawy pas - miejsce do zatrzymywania się w dowolnym momencie. Prawy pas jest szerszy niż lewy, dzięki czemu czasem stoi na nim rząd skuterów (oczywiście prostopadle), obok nich samochód, a to wszystko obchodzą piesi. Służy również często do skręcania w lewo i zawracania albo jazdy pod prąd.
  • 2 cm - odległość wystarczająca do omijania pieszego albo innego pojazdu
Pierwsze dwa dni czułem się jakbym kręcił kolejną część "Życzenia śmierci". Ale po tygodniu chyba się już trochę przyzwyczaiłem i daję radę się poruszać bez oglądania za siebie co pięć sekund. Ewelina po trzech miesiącach śmiga poboczem jakby robiła to od dziecka :)
Zobaczyłem też, że w Tajpej, które odwiedziliśmy na pół dnia przedwczoraj, chodniki są wszędzie i dużo mniej zastawione, więc można nawet po nich chodzić nie skupiając się tak bardzo na samych chodzeniu. Niemniej, miłe spacery z trzymaniem się za ręce i rozglądaniem dookoła są mocno utrudnione, a u nas, w Hsinchu, praktycznie niemożliwe.
Dodatkowo, oprócz poczucia faktycznego zagrożenia i chaosu spowodowanego ruchem, na pewno duży wpływ ma 150 innych otaczających bodźców. Najbardziej godne uwagi to: stragany, jedzenie robione na ulicy, wszechobecne szyldy różnych kolorów i rozmiarów, często błyskające albo kręcące się, zwoje wiszących kabli, leżące psy, śmieciarki odgrywające skoczne melodyjki (sygnał do wynoszenia śmieci), zegary odliczające czas do zielonego/czerwonego światła i wiele, wiele innych. Temat ulic i ruchu z pewnością powróci jeszcze wielokrotnie.
Nasza ulica. Ciemnoszary samochód na pierwszym planie jest wbrew pozorom zaparkowany.

Chodnika brak. Ponownie - widoczny samochód tu zaparkował, z uprzejmości pozostawiając włączone światła awaryjne. Słup na pierwszym planie to przystanek autobusowy.


Zielone światło i zegar odliczający czas do jego końca - zwiększają szanse przeżycia przy przechodzeniu przez jezdnię. Zielony ludzik jest animowany i powoli człapie.

4 komentarze:

  1. No to macie szkołę przetrwania... Pod tym względem to jednak trzeci świat. A Polska leży gdzieś pomiędzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E, aż tak bym nie powiedział. To był naprawdę pierwszy szok, ale da się szybko przyzwyczaić, zwłaszcza po treningu na warszawskich ulicach. Jeszcze będę o tym pisał, ale dla równowagi dodam, że jest dość czysto. Może ulice są nieszczególnie zadbane, ale nie ma (za dużo) śmieci, śladów po gumach do żucia, petów itp. A biorąc pod uwagę, że prawie nie ma koszy na śmieci, to w porównaniu z Warszawą jest i tak czyściej. Raczej nazwałbym ogólne wrażenie chaosem, ale na pewno nie brudem.

      Usuń
  2. Adaśku, korzystam z okazji i jako Ewa BM wyrażam zachwyt nad stylem i językiem Twoich opowieści. Jeśli utrzymasz poziom, to książkę będziesz miał za jakiś czas gotową. Gratulacje. KMBM

    OdpowiedzUsuń
  3. zgadzam się z przedmówczynią, po powrocie wydacie bestseller - od razu zamawiam podpisany egzemplarz :)

    OdpowiedzUsuń