niedziela, 4 sierpnia 2013

Pucu pucu, myju myju

W Azji przykłada się bardzo dużą wagę do oczyszczania twarzy i do ochrony przeciwsłonecznej, które mają przyczynić się do zachowania wiecznej młodości. Mycie możemy podzielić na trzy etapy - demakijaż, cleaning - czyszczenie i washing - mycie. Oto zestaw, którego używam w ostatnim czasie.
Super point make up remover Kose - radzi sobie nawet z najtrwalszym makijażem, ale niestety trochę szczypie w oczy.
Easy Soft make up remover Sexy Look - bardzo dobrze radzi sobie z makijażem niewodoodpornym i zmywaniem całej twarzy, może służyć jako tonik. Głównymi jego składnikami są kwas hialuronowy, kolagen i wyciąg z ogórka.
Olejek oczyszczający Hada Labo z oliwą z oliwek i olejkiem jojoba, a także śladową ilością hialuronianu sodu.
Lemon Tea Salt Mask Foam Skin Food to żel do mycia z sokiem z cytryny i kryształkami soli. Można go sobie potrzymać trochę dłużej na twarzy jako maseczkę.
Tea Tree Seed Foam Cleanser Tony Moly po tubie widać kto używa i jest bardzo zadowolony. Żel pięknie pachnie, ale mi zrobił masakrę z twarzą, prawdopodobnie ze względu na dużą zawartość kwasu stearynowego.
Ostatnie zdjęcie to nowy wodoodporny filtr Skin Food z wyciągiem z jabłka. Może wydawać się nieco toporny, ale ładnie się wchłania i pozostaje na miejscu przez cały dzień. Wielki plus za zapach.
W sąsiedztwie kremu są próbki, które dostałam przy okazji zakupów. W każdym kartoniku są dwie miniaturki produktów. Pewnie w tym momencie każdy myśli sobie, że jak sprzedawczynie widzą takiego odmieńca jak ja, to sypią gratisami jak z rękawa. Nic bardziej mylnego, ale trzeba się nauczyć prosić i wtedy jest spora szansa na coś ładnego.

 



3 komentarze:

  1. Nie probowalam jeszcze zadnych azjatyckich kosmetykow, mimo ze obecnie panuje na nie wielki szal;)
    A jak ksztaltuja sie ceny? To sa zwykle marki drogeryjne czy bardziej selektywne?

    OdpowiedzUsuń
  2. Niektóre azjatyckie kosmetyki są warte uwagi ze względu na lekkie konsystencje i trwałość. Zdecydowanie polecam filtry do twarzy, gdyż większość dostępnych w Europie bieli i zatyka pory, a Azjaci lubują i specjalizują się w tych produktach.
    Te rzeczy są drogeryjne (ok. 300-400 NTD), poza Skin Food, który ma własne sklepy (filtr kosztował ok. 600 NTD). Ja bardziej zwracam uwagę na skład niż na markę. Nie rozumiem więc uwielbienia dla wielu produktów, których głównymi składnikami są gliceryna, PEG i parafina (mineral oil), które omijam szerokim łukiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. O ho Jabłuszko waterproof sun cream mnie chyba zaciekawił. Niedobrze... ale w sumie lato się już kończy :D

    OdpowiedzUsuń