Tłumów zwykle nie ma, ale tym razem było wyjątkowo pusto. Pierwsze pięć pięter to centrum handlowe z dość luksusowymi sklepami. Mieści się nie w samej wieży, a w budynku przylegającym do niej. Z piątego piętra wjeżdża się do kas (500 NTD za dorosłego) już w części "wieżowej".
Bilety na wjazd są numerowane i należy się załapać w swoje okienko czasowe. Nam na szczęście udało się dostać do windy z marszu. 37 sekund z maksymalną prędkością 1010 m/min. i już jesteśmy prawie 400 m wyżej.
Pozdrawiamy panów myjących szyby! |
Dwa piętra wyżej jest otwarty taras widokowy, niestety tego dnia był czynny tylko jego mały wycinek na jedną stronę.
Z kolei na 88. piętrze można obejrzeć z bliska stabilizator wieżowca - pomalowany na złoto, stalowy tłumik drgań harmonicznych, dzięki któremu Tajpej 101 przeciwstawia się uderzeniom tajfunów i trzęsieniom ziemi. Tłumik, pod nazwą damper baby, stał się maskotką całej budowli.
Damper-tata i damper-dzidzia |
Całe szczęście jest napis, inaczej wyszlibyśmy bez zdjęcia |
Dzidzie są w różnych kolorach (jeden tata, różne mamy?) |
Po pożegnaniu ze stabilizatorem można się jeszcze obkupić w piękne tajwańskie rzeźby z koralu w okazyjnej cenie kilkuset tysięcy - kilkudziesięciu milionów NTD.
Rzeźby wyglądają cudownie! Widoki z tarasu też świetne, ale ja i moja windowa niemiłość... raczej się nie zdarzy, że wejdę do winy, a wchodzić tyle pięter po schodach to zabójstwo dla mnie ;) Poza tym czy ja się wybieram na Tajwan? Nie :)
OdpowiedzUsuń