niedziela, 17 marca 2013

Specyfiki do oczu

Po pół roku pobytu mogę stwierdzić, że Tajwan jest rajem kosmetycznym. Oprócz marek międzynarodowych znajdziemy tu produkty lokalne, a także japońskie, koreańskie, indonezyjskie, amerykańskie i chińskie. Sieci kosmetycznych jest sporo. Możemy więc szperać w drogeriach typu Cosmed, czy Watsons, czyli takich odpowiednikach naszego Superpharm. Oprócz kosmetyków można kupić tam sporo leków, herbatek i napojów poprawiających urodę - kolagenowych, algowych, witaminowych itd. Jest też oczywiście Sasa, będąca mekką fanek azjatyckich mazideł. Jednym z moich ulubionych sklepów jest Mirada, który wielkością przypomina raczej market kosmetyczny, niż sklep. Jak się tam wejdzie, to najmarniej godzina z głowy. Przemierzanie półek i czytanie to czasochłonne zajęcie. Opisy na opakowaniach są raczej dostępne, ale jeśli kosmetyk jest bardziej niszowy, zdarza się, że japoński jest tłumaczony tylko na chiński.
Ostatnio zakupiłam trochę kolorówki, m. in. kredkę do oczu marki Solone. Jest miękka, bardzo trwała, daje efekt jak eyeliner. Trzeba ją dosyć często temperować, ale ja wolę klasyczne kredki, a nie wykręcane, więc mi to nie przeszkadza. Temperówkę dostajemy w zestawie, jak wiele rzeczy tutaj. (Na przykład jak kupujemy tort, to dostajemy łopatko/nóż, widelczyki, talerzyki, a nawet świeczki.) To zdecydowanie najlepsza do tej pory kredka jaką miałam, a raczej trzy kredki, bo mam już czarną, brązową i granatową. ;]
Drugą nowością w mojej kosmetyczce jest tusz do rzęs. Podobno kultowy produkt Isehan Kiss Me Heroine Volume & Curl Mascara. Daje ładny efekt i jest kosmicznie trudny do zmycia. Musiałam kupić nowy make up remover, żeby go usunąć. Dzięki temu wiem, że mój poprzedni nie był taki fantastyczny, jak mi się wydawało. ;)
Może niektórzy pamiętają, że w tym tygodniu były re-walentynki. Moja kandydatura na żonę została ponownie rozpatrzona pozytywnie :) Co za ulga...



5 komentarzy:

  1. o tak Kiss me heroine tusze są nieśmiertelne i swietnie wydłużają rzęsy ;) można tez kupic specjalny plyn do makijażu do takich kosmetyków. W Japonii jest w niebieskiej buteleczce, ale nazwy to niestety nie pamętam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie masz na myśli Kose. Właśnie ten zakupiłam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. niestety nie pamiętam, już dawno się skonczył a z nim tusz. Ale juz niedługo wracam do Japonii i będę szczęsliwa nabywając oba ponownie

    OdpowiedzUsuń
  4. Nic dziwnego, że tamten rejon świata tak "młodo wygląda" skoro kosmetyki trudno zmyć ;)
    A może jakieś zdjęcie po wykorzystaniu kredek? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dlatego mają te 10cio etapowe rytuały oczyszczania. Przy takiej wilgoci jaka tu panuje, wszystko musi być mega trwałe. Są takie dni, że czujesz się jak w saunie parowej.
    Nie uważam się za jakąś specjalistkę od makeupu, więc nie wiem czy będę wrzucać zdjęcia w stylu "przed i po" :)

    OdpowiedzUsuń