piątek, 19 kwietnia 2013

Kto tu ma pierwszeństwo?

Obserwując tajwańskie ulice można szybko dojść do wniosku, że w ruchu ulicznym nie obowiązują żadne zasady. Nie ma reguły prawej strony, zawraca się nawet z prawego pasa, na podwójnej ciągłej albo na przejściu dla pieszych. Przy przechodzeniu przez ulicę nie należy liczyć na to, że skręcający w prawo zatrzymają się przed pasami, to samo z resztą dotyczy zjeżdżających ze skrzyżowania. O tyle dobrze, że raczej nie jeździ się tu szybko ze względu na spore korki. Ulice są dla samochodów i skuterów, pieszy nie ma żadnych praw. Chodniki, a raczej pobocza oddzielone liniami też są dla samochodów i skuterów. Jak chcesz postawić stopę na jezdni, pamiętaj więc, że musisz mieć oczy naokoło głowy.
Komunikacja miejska jest u nas tragiczna, autobusy nie trzymają się żadnego rozkładu. Może najpierw nie jechać nic przez pół godziny, a potem przyjeżdżają na raz trzy autobusy. Jakość pojazdów pozostawia wiele do życzenia, ale nie są one zdewastowane, tylko po prostu stare. Z kolei autokary dalekobieżne są bardzo komfortowe, mają wygodne siedzenia, często monitorki i głośniki w zagłówkach, a także rozkoszne firanki.
Wszystkie przystanki są na żądanie, po naciśnięciu guzika w autobusie rozbrzmiewa wesoła melodyjka. W autobusach najczęściej panuje zupełna cisza, gdyż większość pasażerów śpi. Rozmawia się jedynie szeptem, jeśli w ogóle. W Tajpej wiszą wręcz odezwy w stylu "jeśli rozmawiasz, to rób to dyskretnie, pomyśl o innych". W metrze nie można również jeść i pić, a w razie choroby należy nosić maseczkę. To miła odmiana względem ludzi, którzy nie krępują się stanąć nad kimś w tramwaju i wydzierać się przez telefon. Raz w ojczyźnie miałam "przyjemność" jechać pociągiem w przedziale z panią, która non-stop przez pięć godzin rozmawiała przez dwie komórki na zmianę. Bez oporów opowiadała przyjaciółce o szczegółach ostatniego wieczoru. Cóż, zawsze można się czegoś nauczyć, ale takiego bólu głowy jak wtedy długo nie miałam.
Jak autobus podjedzie na przystanek, należy zachować szczególną ostrożność, gdyż zwykle zatrzymuje się ok. 2 metry od krawężnika (ze względu na zaparkowane skutery), co daje skuterom znakomitą przestrzeń do mijania autobusu z prawej strony. A jakże!
W autobusie są tylko jedne drzwi z przodu, więc trzeba obmyślić też strategię wysiadania. System biletowy polega na wrzuceniu monet do skrzynki przy wejściu lub skasowaniu legitymacji/płatniczej karty zbliżeniowej. Kartę należy odbić jeszcze raz przy wysiadaniu. Nikt nie kontroluje przy tym specjalnie jaką kwotę wrzucamy, choć jest ona ustalona. Tutaj wszyscy są uczciwi. Kolejnym dobrym zwyczajem jaki tu obowiązuje jest ustawianie się w kolejce do każdego środka transportu. W Singapurze wszystko odbywało się zgodnie z normą polską, czyli kto pierwszy do drzwi, ten lepszy. Wtedy pomyślałam sobie: "jak tak można, jakie chamstwo tu panuje". Tak, tak, człowiek szybko przyzwyczaja się do dobrego.
Przy wysiadaniu większość pasażerów dziękuje kierowcy, chyba za to, że dojechali w jednym kawałku. O ile skutery przemieszczają się powoli, kierowcy autobusów nie żałują sobie zrywów, podobnie jak taksówkarze.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz